Zamiast do świątecznego obżarstwa siadam na rower.W końcu wiosenne warunki.Dzisiaj jadę gdzieś w stronę Mińska Mazowieckiego.Drogą 637 ,potem jakaś lokalna ,następnie gruntówka.Uniwersalność posiadanego roweru pozwala na pokonywanie różnorakiego terenu.Zmniejszają się jedynie osiągi i prędkości.Plusem jest możliwość obcowania z nie przetworzoną przyrodą.

Gdzieś w okolicach Mistowa zatrzymuję się przy starym mostku.
Gdzie znajduje się wiosna.
Po zatoczeniu kółka wśród nieznanych wiosek kieruję się bliżej cywilizacji.Koniec jazdy po terenie.Jednak nie na długo.Nie da się ominąć tak zachęcającej ścieżki leśnej.
Pozory mylą.Na końcu drogi zimą było bagnisko ,a teraz jak tam będzie?Bez zmian ,tylko że cieplej.Do domu docieram zgodnie z obietnicą ,że będę ok.17.Trochę czasu zmarnowałem na dopompowywanie koła.Coraz częściej muszę to robić.Po świętach trzeba załatać dętkę i zbadać przyczynę.

Wieczorowy wyjazd rozpoczynam od jednej krótkiej pętli.Im dłużej jadę ,tym lepiej się kręci.Czując niedosyt pokonuję ją jeszcze raz.I tyle musi starczyć.Powrót po 1.Można kłaść się spać.

Na dłuższą jazdę ,wieczorową porą trochę nieprzyjemnie.Tak samo jak ostatnim razem marzną stopy.Ponadto okolica urządza porządki świąteczne.Mgły pachnące wszelką spalenizną ,unoszący się aromat szamba-nasza rzeczywistość.Dzisiaj się nie dotleniłem.

Pomimo dość późnej pory zamierzałem przejechać ten sam dystans co wczoraj.Dzisiaj lepsze warunki ,nie pada-niebo bez chmur ,księżyc oświetla drogę.Tylko jest jeden mankament-chłodno.Po zamrożeniu stóp skracam drogę ,wracam do domu.

Miało być krótkie wieczorowe kółko.Zrobiły się dwa.Trzeba było rozładować poniedziałkową złość.Takich monologów nie uświadczą osoby siedzące w domach.Powrót po północy trochę zmoczony ,przewiany i zadowolony.

Po tygodniowej przerwie trzeba się trochę ruszyć.Miało być spokojnie bez wysiłku.Jednak wiosenny wiaterek prowokował inny styl jazdy.Chwilami pomagał ,a na ogół trzeba było z nim walczyć.

Jak odpocząć po tygodniu pracy?W niedzielę się wyspać.Pogoda zachęcała do wyjazdu i to uczyniłem ,ale dosyć późno.Kierunek bez znaczenia.Na drodze nr637 pora powrotów do W-Wy.Jadę w odwrotną stronę ,ale i tak nie jest to przyjemnością.Na dalszą część wyjazdu wybieram boczne drogi ,również te nie utwardzone.Wolniejsza jazda ,ale w pięknych okolicznościach przyrody.
Jadąc bez żadnego planu docieram do Woli Polskiej.Nad rzekę Rządza pozostał młyn wodny z 1924r.(jego resztki).

Dalszą część trasy pokonuję lokalnymi asfaltami ,by w ciemnościach wrócić do domu.Ciepło promieni słonecznych skutecznie chłodził wiatr.Po zachodzie słońca 2stopnie.Niedziela bez planów.

Sobota spędzona przy obowiązkach domowych ,a także uczciwym nic nie robieniu.Gdy zrobiło się zupełnie ciemno pora ruszyć się z domu.Na wieczorną pętlę ,plus rekonesans postępu prac drogowych na odcinku Wesoła-W wa Międzylesie.Z płytówki przez las powstanie normalna droga ze ścieżką rowerową.Może włączę ten odcinek do wydłużonej pętli wieczornej.Na razie jest to jeszcze plac budowy.Dzisiejszy wyjazd uprzyjemniały mi dźwięki Dżemu.Bez muzyki za dużo człowiek rozmyśla.

Miała być skrócona wieczorna pętla.Wyszło trochę inaczej.Zamiast skręcić do domu pojechałem na drugie okrążenie.Drogę umilały mi dźwięki Ulicznego Opryszka.Pełen relaks ,szczególnie po północy.

Na zakończenie zwariowanego dnia wieczorna przejażdżka.