Informacje

  • Wszystkie kilometry: 76215.27 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 134d 07h 14m
  • Prędkość średnia: 23.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy michal70.bikestats.pl

Archiwum

Statystyki zbiorcze na stronę

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

13.jurajski weekend 2020

Dystans całkowity:334.94 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:14:15
Średnia prędkość:23.50 km/h
Maksymalna prędkość:56.90 km/h
Suma podjazdów:2681 m
Suma kalorii:5950 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:167.47 km i 7h 07m
Więcej statystyk
Niedziela, 2 sierpnia 2020 Kategoria 03.100-199, 13.jurajski weekend 2020

jurajski weekend d2

Wieczorne rozstawianie namiotu w obcym terenie nie ukazało uroku miejsca.Nocleg pod Wernyhorą.
Być w Skale ,a nie odwiedzić Ojcowa to grzech.Wracam trasą pokonaną wieczorem.Jetem w Ojcowie.

Jeszcze wszystko zamknięte.Wracam.Przede mną najładniejsza droga jaką do tej pory jechałem.

Jestem tylko na weekendzie a klimat jak z nie Polski.Dojeżdżam do Skały.Słynna Maczuga Herkulesa.

Wszystko pozamykane.Urok turystyki rowerowej długodystansowej.Jest wcześnie.Planuję powrót do rodziny na 16.Spokojnie mogę jechać przez urokliwą dolinę Prądnika.

Takie miejsca nie powinny znajdować się w Polsce ,a są.Chwila oderwania się od typowo krajowych widoków.Skręcam na krajówkę na Olkusz.Wśród aut mknę swoim rowerem.Szybko znajduję się w Olkuszu ,zakręt i jadę w stronę Pilicy.Po drodze zamek Rabsztyn.

Ostatnio  byłem na terenie ,teraz plac budowy.Tutaj te będzie hotel.Jeżeli jest to ostatnia szans dla ruin to jestem za (oprócz Mirowa).Jadę dalej ,mijam Smoleń ,Pilicę.Trafiam na dolinę Wodącej.Krótka chwila ,a jedne z najładniejszych dla mnie terenów.

Nie koniecznie bardzo pagórkowate ,a mające swój urok.Są takie indywidualne miejsca.Nie koniecznie wielkie skały ,czy przełęcze ,ale normalne krajobrazy.
Jeszce kilkadziesiąt kilometrów ,ale okazuje się że jestem kilka godzin przed czasem.Załapuję się na obiad o ciotki we Włoszczowei i kawkę trochę dalej.Ostatnie kilometry i most w Maluszynie.

Kawa i 200 km samochodem ,tak mija nie planowany rowerowy weekend.Dla jednych spełnienie marzeń ,dla innych cel nie do osiągnięcia.Ale możliwe do wykonania przez normalną osobę.

.
  • DST 147.12km
  • Czas 05:55
  • VAVG 24.87km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Kalorie 2594kcal
  • Podjazdy 1056m
  • Sprzęt SZOSA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 sierpnia 2020 Kategoria 03.100-199, 13.jurajski weekend 2020

jurajski weekend d1

Niespodziewana możliwość wyjazdu w okolice Jury.Rodzina zaprasza żonę na weekend.Jako szofer mknę te 200 km ,żeby wypić kawę i ruszyć w inny pagórkowaty świat.Z pod Włoszczowskiej wioski ruszam w stronę Częstochowy ,ale tak by do niej nie dojechać.Po drodze kuszą obiekty sakralne ,którym nie mogę się oprzeć.Drewniana architektura.Mały kościółek ,a mnie zatrzymał.Gidle.
Kilka nie planowanych dodatkowych kilometrów (tak jak cala trasa) i rozpoczynam swoją krótką wycieczkę.Tam wszystko się zaczyna.

Jura bez Olsztyna to nie Jura.Zawsze wycieczki samochodowe tutaj się zaczynały ,tak też i rowerowa musi mieć taki początek.Pierwszy obiekt.Zamek Osztyn.Nie wchodzę na teren.Już tyle razy tam byłem.Równie ładnie wygląda z innej perspektywy niż zawsze.

Kawałek ścieżki rowerowej prowadzi mnie za miast jednak ona prędzej ustępuję niż ja.Pomimo cienkich oponek jadę jak nakazują przepisy.Skręt na Żarki i kolejny przystanek.Nigdy samochodem tutaj nie zatrzymywałem się ,a bardzo ładny teren.Zespół pałacowy w Janowie.

Poczułem klimat wakacji ,jednak trzeba jechać dalej.Do mojego ulubionego miejsca na Jurze.Do Mirowa ,łąka i podejście do ruin.Tym razem wielkie rozczarowanie.Tam gdzie zawsze wchodziłem jest teren budowy i kamienny mur.Ruiny też zmieniają kształt.Czy po set latach zamieszka tam człowiek.Raczej tak.Przestanie to być ulubionym miejscem.
Zamek Mirów.

Kilka kilometrów dale jest już odbudowany i działający zamek Bobolice. Pamiętam go z czasów początków odbudowy.Gdy czynny był szlak Mirów-Bobolice.Teraz tereny Prywatne ,a wejście na teren zamku płatne.Komercyjne Bobolice.

Dalszą trasę pokonuję zgodnie ze szlakiem.Czerwonym.N ie do końca przemyślana decyzja kieruje mnie na terenową nawierzchnię ,zupełnie nie na moje kola.Jednak w ciężkich bólach i w bardzo uważnej jeździe docieram do Morska.

Znając samochodowy podjazd za bardzo nie chciałem tam wjeżdżać rowerem ,ale stało się.Mam jeszcze sporo czasu.Zaczynam trzymać się asfaltowych nawierzchni.Nie koniecznie najkrótszą trasą znajduję się na Podzamczu.Zamek Ogrodzieniec.Najbardziej komercyjny obiekt.Nie wchodzę na teren przy zamkowy.Wolę poobserwować go z pobliskiego terenu.Wielka budowa.Zamek Ogrodzieniec-perła Jury.(w budowie)

Jest jeszcze wcześnie ,jadę dalej.Pilica ,zatrzymać się -nie.Jakieś podejrzane towarzystwo na rynku.Jadę dalej.Smoleń i zamek Pilcza.Kawał odbudowanej ruiny.O tej godzinie co dotarłem czeka mnie zamknięta brama.Zamek Pilcza Smoleń.

Na dzień dzisiejszy jadę dalej.Przejeżdżam przez Wolbrom.Chyba osiągnę dzisiejszy cel.Nocleg pod Krakowem.Skała ,robię zakupy na obiado kolcję śniadanie.Słońce zaczyna zachodzić.W skale powinno  być pole namiotowe.Zatrzymuję się wcześniej.Zajazd Wernyhora.Na jeden dzień starczy.
  • DST 187.82km
  • Czas 08:20
  • VAVG 22.54km/h
  • VMAX 56.90km/h
  • Kalorie 3356kcal
  • Podjazdy 1625m
  • Sprzęt SZOSA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl