Niedziela, 2 sierpnia 2020
Kategoria 03.100-199, 13.jurajski weekend 2020
jurajski weekend d2
Wieczorne rozstawianie namiotu w obcym terenie nie ukazało uroku miejsca.Nocleg pod Wernyhorą.
Być w Skale ,a nie odwiedzić Ojcowa to grzech.Wracam trasą pokonaną wieczorem.Jetem w Ojcowie.
Jeszcze wszystko zamknięte.Wracam.Przede mną najładniejsza droga jaką do tej pory jechałem.
Jestem tylko na weekendzie a klimat jak z nie Polski.Dojeżdżam do Skały.Słynna Maczuga Herkulesa.
Wszystko pozamykane.Urok turystyki rowerowej długodystansowej.Jest wcześnie.Planuję powrót do rodziny na 16.Spokojnie mogę jechać przez urokliwą dolinę Prądnika.
Takie miejsca nie powinny znajdować się w Polsce ,a są.Chwila oderwania się od typowo krajowych widoków.Skręcam na krajówkę na Olkusz.Wśród aut mknę swoim rowerem.Szybko znajduję się w Olkuszu ,zakręt i jadę w stronę Pilicy.Po drodze zamek Rabsztyn.
Ostatnio byłem na terenie ,teraz plac budowy.Tutaj te będzie hotel.Jeżeli jest to ostatnia szans dla ruin to jestem za (oprócz Mirowa).Jadę dalej ,mijam Smoleń ,Pilicę.Trafiam na dolinę Wodącej.Krótka chwila ,a jedne z najładniejszych dla mnie terenów.
Nie koniecznie bardzo pagórkowate ,a mające swój urok.Są takie indywidualne miejsca.Nie koniecznie wielkie skały ,czy przełęcze ,ale normalne krajobrazy.
Jeszce kilkadziesiąt kilometrów ,ale okazuje się że jestem kilka godzin przed czasem.Załapuję się na obiad o ciotki we Włoszczowei i kawkę trochę dalej.Ostatnie kilometry i most w Maluszynie.
Kawa i 200 km samochodem ,tak mija nie planowany rowerowy weekend.Dla jednych spełnienie marzeń ,dla innych cel nie do osiągnięcia.Ale możliwe do wykonania przez normalną osobę.
.
Być w Skale ,a nie odwiedzić Ojcowa to grzech.Wracam trasą pokonaną wieczorem.Jetem w Ojcowie.
Jeszcze wszystko zamknięte.Wracam.Przede mną najładniejsza droga jaką do tej pory jechałem.
Jestem tylko na weekendzie a klimat jak z nie Polski.Dojeżdżam do Skały.Słynna Maczuga Herkulesa.
Wszystko pozamykane.Urok turystyki rowerowej długodystansowej.Jest wcześnie.Planuję powrót do rodziny na 16.Spokojnie mogę jechać przez urokliwą dolinę Prądnika.
Takie miejsca nie powinny znajdować się w Polsce ,a są.Chwila oderwania się od typowo krajowych widoków.Skręcam na krajówkę na Olkusz.Wśród aut mknę swoim rowerem.Szybko znajduję się w Olkuszu ,zakręt i jadę w stronę Pilicy.Po drodze zamek Rabsztyn.
Ostatnio byłem na terenie ,teraz plac budowy.Tutaj te będzie hotel.Jeżeli jest to ostatnia szans dla ruin to jestem za (oprócz Mirowa).Jadę dalej ,mijam Smoleń ,Pilicę.Trafiam na dolinę Wodącej.Krótka chwila ,a jedne z najładniejszych dla mnie terenów.
Nie koniecznie bardzo pagórkowate ,a mające swój urok.Są takie indywidualne miejsca.Nie koniecznie wielkie skały ,czy przełęcze ,ale normalne krajobrazy.
Jeszce kilkadziesiąt kilometrów ,ale okazuje się że jestem kilka godzin przed czasem.Załapuję się na obiad o ciotki we Włoszczowei i kawkę trochę dalej.Ostatnie kilometry i most w Maluszynie.
Kawa i 200 km samochodem ,tak mija nie planowany rowerowy weekend.Dla jednych spełnienie marzeń ,dla innych cel nie do osiągnięcia.Ale możliwe do wykonania przez normalną osobę.
.
- DST 147.12km
- Czas 05:55
- VAVG 24.87km/h
- VMAX 56.20km/h
- Kalorie 2594kcal
- Podjazdy 1056m
- Sprzęt SZOSA
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj